Wiersze

Katyń

Do obrońców ojczyzny był już zaliczony.
Żona dała róż bukiet łzami przesiąknięty,
A córka mu szkaplerzyk powierzyła święty,
Lecz nie poszedł do boju. Wepchnięto w wagony.

Bóg, honor i ojczyzna – las szumiał cierpliwie,
Lecz najbliższych przytulić – ostatnie marzenie...
Szkaplerzyk w grudach gliny oplotły korzenie
I przez lata milczało świerkowe igliwie.

Twarze płaszczem zduszone. W ręce drut się wwierca.
Pogrzebani w mundurach, równo, szeregami,
A czaszka każda jednym przebita nabojem.

Jak drzewa są na straży tak i nasze serca.
Z głębiny leśnej głuszy módlcie się za nami –
Niech przebaczenie wzrośnie tu razem z pokojem.

e

Copyright © 2012– Ludwik Błyszczak