Wiersze

Mój ojciec

poznałem go tak
jak mogłem
od początku mojego życia
do końca jego
był realistą
poza ziemią, życiem i przemijaniem
wolał nie być pewnym niczego
jeśli jednak w coś naprawdę wierzył
to w prostą sprawiedliwość
która się nigdy nie spieszy, nie spóźnia i nie chybia
daleko mu było do dzisiejszej politycznej poprawności
dziwił się, że często tak łatwo
można wygodą gasić sumienie
o jego prawdziwej religijności
nie potrafię nic pewnego napisać
wiem tylko o jego zawsze świeżym zdumieniu
nad własnym – przypadkowym czy nieprzypadkowym –
przelotnym miejscem
na nieogarnionym archipelagu ludzkości
i nieraz widziałem
jak w czasie naszych polnych wędrówek
zmęczony upałem i kurzem drogi
bezgłośnie odmawiał różaniec
na niedojrzałych owocach czarnego bzu
nie był aniołem ani świętym Pańskim
jak każdy z nas płacił swój własny rachunek
za pradawne kosmiczne pęknięcie
w naturze tego świata
niekiedy nawet trudno było z nim wytrzymać
jednak to wszystko
co było w nim trudne i słabe
tylko urealniało i uwydatniało to
co w nim najbardziej kochałem –
ojcowską obecność
która ani razu nie minęła się z powagą, wzruszeniem
czy z uśmiechem
i która w żadnej odrobinie dnia czy nocy
mnie nie zawiodła

Twórco, który mieszkasz
gdzieś poza Wszechświatem
i możesz swym piórem
każde z naszych zwątpień
w spotkanie przemienić
ujrzałem Twój obraz
już wtedy – na Ziemi

e

Copyright © 2012– Ludwik Błyszczak