Wiersze

Przy wzgórzu Megiddo

Już każdy gotowy
W stalowym szeregu
Żeliwne sandały
Spragnione popiołu
Ubłocone mięśnie
Nienawiścią twarde
Gotowi już wszyscy
W mrokach oczodołów
Płonie blask purpury
Lśniące jak bagnety
Zęby zaciśnięte
Wzniesione topory
Naciągnięte kusze
Lance nastawione
Przy żarze rumaków
Już kłamstwa zużyto
I kłamstw nie potrzeba
Można już otwarcie
Młotami płomieni
Wszelki okruch życia
Do cienia wypalić

Na barykadzie cisza
Łagodny wiatr porusza
Kwiatami konwalii

e

Copyright © 2012– Ludwik Błyszczak