Wiersze

W pociągu

Ranek. Koła stukając gadają ze szyną.
Gasnące już latarnie, szare głębie ulic,
Których tak niepodobna w realność otulić,
Kiedy w pędzie za szybą w dal zamgloną płyną.

Naprzeciw mnie, przy oknie, drzemała dziewczyna.
Ze skryptem na kolanach – studentka zapewne.
Poranek na jej twarzy kładł płomyki zwiewne,
Lecz wciąż rwać się nie chciała półsnu pajęczyna.

Czy przez rysy jej twarzy miękko nie prześwieca
Bliski mi ogród duszy? Skąd takie wrażenie?
Wkrótce opuszczę pociąg, jej trakt potrwa jeszcze,

Czyli ogrodu tego tkliwa tajemnica
Pozostanie na zawsze moim niespełnieniem,
Które być może kiedyś pośród strof umieszczę.

e

Copyright © 2012– Ludwik Błyszczak